W poprzednim wpisie wspominałam o profilu mojej działalności.
Dziś chciałabym przedstawić Wam po krótce etapy ubiegania się o dofinansowanie na otwarcie działalności. Większość z Was na pewno słyszała o dofinansowaniu na otwarcie działalności gospodarczej z Urzędu Pracy. Kiedy zapadła decyzja o chęci otwarcia działalności również rozważałam tą opcję. Na szczęście gdzieś w odmętach Facebooka pojawiła mi się strona właśnie Lokalnej Grupy Działania z mojej miejscowości. Aż wstyd się przyznać, ale wcześniej nawet o niej nie słyszałam. Postanowiłam zatem przyjrzeć się jej działalności. Okazało się, że w niedługim czasie będą przyznawane środki na otwarcie działalności gospodarczej. I tak, porównując dofinansowanie postanowiłam ubiegać się o to właśnie z LGD. Zapytanie dlaczego, otóż dlatego, że biorąc dofinansowanie z LGD przyznawana kwota była ponad 2 razy większa od tej z UP. Na otwarcie działalności otrzymałam 52 tys. zł. Firmę natomiast muszę prowadzić przez pełne 2 lata od wypłaty ostatniej transzy dofinansowania, a nie przez rok jak jest to przyjęte w Urzędzie Pracy. Jednak uznałam, że skoro chcę działać we własnej firmie to nie będę jej chciała zamknąć po roku 🙂 Poniżej przedstawiam tabelę, w której starałam się przybliżyć powyższe dofinansowania.
Jak widać każde dofinansowanie ma jakieś plusy i minusy. Pamiętajcie jednak, że tabela jest orientacyjna i została stworzona na podstawie doświadczeń z 2022 roku, więc informacje w niej zawarte mogą być już nieaktualne. Niemniej jednak można zauważyć znaczące różnice i dobrać dofinansowanie najbardziej odpowiadające preferencją. Co najważniejsze, i co było dla mnie decydujące był fakt, iz w LGD starając się o dofinansowanie można było pracować na etacie 😀 Nie trzeba mieć tu statusu bezrobotnego i można śmiało pracować aż do momentu starania się o wypłatę 2 transzy. Było to dla mnie na tyle komfortowe, że mogę rozwijać firmę przy jednoczesnym zapewnieniu sobie finansów na życie z innego źródła niż świeżo otwarta firma.
I teraz, żeby nie było tak różowo… 100 razy chciałam to wszystko rzucić zanim jeszcze złożyłam ostateczny wniosek o dofinansowanie 😀 Papierologii co niemiara. Gdzie ma być kropka tam ma być kropka, przecinek nie przejdzie. Dużo kombinowania, załatwiania, sprawdzania, poprawiania, drukowania. Uwierzcie mi, znam się na pracy biurowej i „papierkach”, jednak to było dla mnie wyzwanie. Zaczynając od tego, że trzeba było wydać te 52 000 zł, gdzie przy mojej branży nakład poza półproduktami takimi jak wosk, knoty i szkło, czego nie mogłam zawrzeć, nie jest jakiś tam duży. Laptop, drukarka, gazówka ewentualnie piekarnik i można śmigać. Biorąc pod uwagę to, że nigdy wcześniej nie spotkałam się z tego typu dofinansowaniami to ciężko mi było to przepchnąc, bo zakup najnowszego Iphona jakoś nie kojarzył mi się z rzeczą niezbędną do prowadzenia działalności. A jednak jak się później dowiedziałam jest to normą.
Pomijając wszystko, kiedy udało mi się zebrać prawie wszystkie dokumenty nadszedł ostatni dzień składania wniosków… Był to piątek, pamiętam jak dziś, kiedy wstałam, była chwila po 6 rano… Zostało mi jechać do KRUS’u po jakieś ostatnie zaświadczenie, i tak sobie mówię:”a gdybym została w łóżku i to wszystko olała?”. I uwierzcie mi, miałam na to ochotę, żeny to wszystko rzucić. Jednak znając siebie, nigdy bym sobie tego nie wybaczyła, że poświęciłam tyle swojego czasu żeby to wszystko zaprzepaścić. Trudno, to była moja ostatnia szansa. Wstałam, ubrałam się i wyjechałam złożyć znienawidzony wniosek. Jak się później okazało byłam ostatnią osobą na którą wręcz pracownicy LGD czekali, ponieważ tak im się spodobał mój pomysł na biznes. I to dało mi skrzydeł 🙂
Pozostało tylko czekanie na wyniki, ponieważ tylko określona liczba wniosków kwalifikowała się do otrzymania dofinansowania. Nadszedł ten dzień… dzień wyników. Co 5 min odświeżałam stronę czy już są wyniki. Aż w końcu się pokazały… Mam podium 🙂 Od tego momentu ciśnienie jakby ze mnie zeszło i nastał spokój, błogi spokój, bo w końcu doprowadziłam coś od początku do końca.
Później zostało podpisanie umowy w Urzędzie Wojewódzkim i można było czekać na pieniądze oraz wykazywanie się z założeń zawartych w biznesplanie.
Pomimo wielu przeciwności i problemów to z perspektywy czasu bardzo pozytywnie wspominam cały ten okres ubiegania się o dofinansowanie. Jest to kolejna rzecz z którą sobie poradziłam, kolejne umiejętności które nabyłam i kolejne granice które przekroczyłam.